Znając życie będą się tłumaczyć, że nawet papież nie wiedział o liście albo podobnie wprowadzać
oględnie w błąd słowami "nie dotarł do niego". Mianowicie kilka razy pokazywali newsy z kard.
Parulinem ("o tak, tam dotarł"?).

Jeszcze nigdy nikt mi na żadne moje pisemne wołanie o pomoc (w Internecie) nie odpowiedział ze
współczuciem; tutaj niestety także mają te tortury w nosie. A przecież wystarczy zadzwonić do
episkopatu, tak jak chwalili się dzwonieniem np. do jakiegoś klasztoru!!! Naprawdę jest to szeroko
na osiedlu!!!

U stanu duchownego tzw. troska o Kościół (prowadząca tu do umiłowania dwulicowości) zbyt często
oznacza kalkulacje dot. władzy doczesnej nad ludźmi i brak zawierzenia Bogu